Polscy kierowcy gotowi do startu w Dakarze

_DSC2586

Już tylko godziny dzielą nas od rozpoczęcia 35. edycji Rajdu Dakar. W stawce kilkuset samochodów, ciężarówek, motocykli i quadów znalazło się aż 18 Polaków, z których większość pojedzie w biało-czerwonych barwach Reprezentacji Polski w Rajdach Terenowych, czyli Poland National Team.

Prawie wszyscy zawodnicy drużyny powołanej przez Polski Związek Motorowy są albo w podróży do Ameryki Południowej, albo właśnie wylądowali w Limie i rozpoczęli aklimatyzację. Najwcześniej, bo już 29 grudnia, poleciał do Peru Rafał Sonik, znakomity kierowca quadowy, zdobywca 3. miejsca w Rajdzie Dakar 2009, a prywatnie przedsiębiorca i… pomysłodawca Poland National Team. – Muszę być pierwszy na miejscu, bo chcę przywitać na miejscu pozostałych zawodników polskiej reprezentacji – mówi Sonik, który nieoficjalnie nazywany bywa kapitanem Poland National Team.

Przypomnijmy, że w skład reprezentacji wchodzą, prócz kierującego quadem Rafała Sonika, jadący samochodami: Krzysztof Hołowczyc (z portugalskim pilotem Filipe Palmeiro), załogi Adam Małysz/Rafał Marton oraz Piotr Beaupré z Jackiem Lisickim, a wreszcie Dariusz Żyła z Pierre Calmonem (Francja) na prawym fotelu pilota. Skład reprezentacji uzupełniają dwa teamy wagi ciężkiej, czyli trzyosobowe obsady ciężarówek MAN TG 4×4 (Grzegorz Baran, Bartłomiej Boba, Robert Jachacy) i Mercedesa Unimog U400 (Robert Jan Szustkowski Jr., Jarosław Kazberuk, Wojciech Białowąs).

Jak poradzą sobie w trakcie ekstremalnego rajdu, którego trasa wiedzie przez peruwiańskie wydmy, andyjskie przełęcze i spaloną słońcem pustynię Atacama? Przekonamy się już 20 stycznia, kiedy peleton najlepszych kierowców dotrze do mety w Santiago de Chile. Jak zgodnie twierdzą wszyscy reprezentanci Polski, najważniejsza będzie koncentracja, wytrzymałość fizyczna i psychiczna, oraz przygotowanie logistyczne i… umiejętności sztabu techniczno-serwisowego. Dopiero połączenie tych elementów może zaowocować wynikiem w pierwszej dwudziestce (o czym marzy Adam Małysz), miejscem na podium (w co celuje Rafał Sonik), czy nawet… zwycięstwem w rajdzie, o które powalczy Krzysztof Hołowczyc.

Dla Rafała Sonika debiutancki start Reprezentacji Polski w Rajdach Terenowych na południowoamerykańskich trasach to jednak coś więcej, niż tylko rywalizacja. – Pokażemy, że jedziemy razem, dla polskich kibiców. Będziemy wspierać się na bezdrożach Peru, Chile i Argentyny, służąc sobie wsparciem logistycznym, dzieląc się wodą, odżywkami, a nawet fizjoterapeutą – mówi Sonik, który w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” wyjaśnia, co go skłoniło do powołania – wraz z Polskim Związkiem Motorowym – Poland National Team: – „W najbliższym rajdzie moje oczekiwania nie sprowadzają się tylko do własnego rezultatu, ale są dużo szersze. Po powołaniu Reprezentacji Polski w Rrajdach Terenowych oczekuję dobrych wyników wszystkich naszych zawodników. A przede wszystkim chciałbym, aby kibice poczuli, że jedziemy dla nich. Dotychczas z rajdem Dakar wiązała się taka aura, że stanowimy bandę indywidualistów, że jesteśmy egoistami, egocentrykami, szalonymi facetami i robimy to dla siebie. Krzysztof Hołowczyc wiele lat powtarzał, że przede wszystkim jedzie dla swojej kobiety, żeby jej zaimponować, dla swojej rodziny i dla kibiców. Ja zawsze czułem, że przede wszystkim jadę dla fanów. Każdego dnia na Dakarze zdarzają się kryzysy, czasem nawet kilka: kiedy nie można podjechać pod górę, kiedy jest się zakopanym na wydmach lub w korycie rzeki, w temperaturze 50 stopni nie wie się, czy się żyje. Wtedy świadomość, że ktoś trzyma kciuki i liczy na nasz wynik dodaje otuchy”.

 

Możliwość komentowania jest wyłączona.