II etap: z rozwagą do oazy

Jedynym pocieszeniem może być fakt, że dojazdówki tego dnia mają „zaledwie” 107 km. Start pierwszego motocyklisty o 10:30 polskiego czasu.

W niedzielne popołudnie, po pokonaniu pierwszego etapu i potężnej, 518-kilometrowej dojazdówki do biwaku zawodnicy dotarli do Villa Carlos Paz. Nie mieli tam jednak zbyt wiele czasu na relaks, bo podstawą udziału w Dakarze jest odpoczynek i oszczędzanie sił. Zwłaszcza, kiedy w perspektywie ma się tak trudny etap.

Organizatorzy zapowiadają, że w poniedziałek pogubić mogą się nawet najbardziej doświadczeni kierowcy. I nie chodzi tylko o nawigację, ale także o zróżnicowanie terenu, który zmienia się tak szybko, że sprzyja błędom w prowadzeniu pojazdu. Na początku mamy sporo twardej, nieco kamienistej nawierzchni, przeplatanej dużymi partiami pełnymi kurzu. Ostatnie kilometry oesu to z kolei pierwszy poważny piach i prawdopodobnie pierwsze odkopywanie dla mniej uważnych lub mniej doświadczonych zawodników.

Metodą na dotarcie poprzez prowincje Cordoba, La Rioja i San Luis do stolicy prowincji San Juan (o tej samej nazwie) będzie rozwaga, koncentracja i wypracowany przez lata lub instynktowny czas reakcji.

Cel będzie niczym oaza dla zagubione na pustyni. Dosłownie, bo San Juan nazywane jest miastem-oazą ze względu na szerokie ulice, aleje oraz spacerowe chodniki, które obsadzono kwiatami i wieloma gatunkami drzew. Jest tu sporo atrakcji turystycznych, a region słynie z produkcji wina. Niestety ani jednej ani drugiej przyjemności rajdowcom nie przyjdzie skosztować… Czas w drogę!

(www.dakar.pl)

Możliwość komentowania jest wyłączona.