Dakar 2014: polska ciężarówka dotarła do mety z przygodami

Kazberuk

Polska Tatra, za której kierownicą zasiada doświadczony Jarosław Kazberuk miała spore kłopoty na trasie pierwszego etapu 36. Edycji Rajdu Dakar. Błąd w ustawieniach silnika sprawił, że kilkadziesiąt razy gasł on na trasie, a nasi reprezentanci za każdym razem walczyli, by ponownie go uruchomić. W rezultacie dotarli do mety dopiero na 58. pozycji.

- Chłopaki byli bardzo zdziwieni, bo silnik akurat zawsze był naszą mocną stronę – mówił Robin Szustkowski, który z powodu kontuzji musiał zostać w Polsce. – Wystarczyło wcisnąć sprzęgło na niskich obrotach, żeby silnik zgasł, a potem trzeba było go reanimować. To była walka o życie. O to, żeby w ogóle pokonać ten etap.

Załoga w składzie Jarosław Kazberuk, Maciej Marton i Filip Skrobanek była mocno podenerwowana całą sytuacją. Tatra jest szybkim samochodem, więc kiedy wyprzedzają ją znacznie ciężarówki, których polsko-czeski zespół zwykle nawet nie ogląda na trasie, to trudno nie dać ponieść się emocjom. – To jest deprymujące. Zwłaszcza, że winę ponosi sprzęt, a nie człowiek – mówili członkowie zespołu.

Na biwaku Tatra trafi w ręce mechaników od silnika, których zadaniem będzie przywrócenie mu życia. Bez usunięcia awarii niemożliwe stanie się pokonanie wydm zaplanowanych na znacznej części poniedziałkowego odcinka specjalnego. – Jeśli naprawa zakończy się sukcesem, Jarek na pewno zacznie odrabiać straty. Po piasku jedzie bardzo równo, nie zakopuje się. Podobnie było z Unimogiem, którym zawsze nadrabialiśmy na wydmach. To auto jest mocniejsze i ma większe możliwości, musi być tylko sprawne… – podkreślał Robin Szustkowski.

- Tatra ostatecznie dojechała do mety na 60. Pozycji, tracąc do zwycięzcy 1:07.51. Kilka „oczek” wyżej (51.) pierwszy dzień zmagań zakończyła załoga MANa w składzie Grzegorz Baran, Robert Jachacy i Paweł Grot. Drugi polski zespół również nie uniknął problemów o bardzo podobnym charakterze. Na 3 km przed metą odcinka specjalnego ich auto zgasło podczas pokonywania ostrego zakrętu pod górę. Reanimacja trwała około 20 minut, co oczywiście wiązało się ze znacznym spadkiem w klasyfikacji. Ich strata wyniosła 57.52. Najszybszy okazał się rosyjski Kamaz prowadzony przez Ajrata Mardiejewa (2:46.52). Iveco z Dariuszem Rodewaldem na pokładzie uplasowało się na czwartym miejscu.

Do mety, w stawce samochodów dotarli także Grzegorz Czarnecki i Bartłomiej Boba, którzy tracąc 1:00.30 do lidera, zostali sklasyfikowani na 98. miejscu.

Ciężarówki

Wyniki etapu:
1. Ajrat Mardiejew (RUS) 2:46.52
2. Ales Loprais (CZE) + 0.10
3. Marcel van Vliet (NED) + 0.21

51. Grzegorz Baran (POL) +57.52
60. Jarosław Kazberuk (POL) +1:07.51

Możliwość komentowania jest wyłączona.