Dakar ruszył z Rosario: liderzy reprezentacji nie zawiedli

Stage1

Od sześciu lat w pierwszych dniach stycznia jedno z południowoamerykańskich miast ogarnia gorączka Dakaru. W tegorocznej edycji zmagań było to argentyńskie Rosario, które od 4 rano rozbrzmiewało melodią silników setek pojazdów podjeżdżających na linię startu. Kierowcy, na których kibice w Polsce liczyli najbardziej, już na inaugurację potwierdzili swoje aspiracje. Miejsca w ścisłej czołówce pierwszego odcinka specjalnego zajęli Krzysztof Hołowczyc i Rafał Sonik.

Organizatorzy zapowiadali, że na początek rywalizacji zaplanowali szybki, kamienisty, kręty i techniczny odcinek specjalny, który na dzień dobry zweryfikuje umiejętności kierowców. Trasa licząca 180 km prowadziła wąskimi drogami, czego obawiał się Rafał Sonik. – Kompletnie nie mogę zrozumieć koncepcji organizatorów, którzy na trasę opisaną jako „wąska” wypuszczają najpierw motocyklistów, a następnie quadowców. Oznacza to, że najszybsi z nas, czterokołowców muszą wyprzedzać w kurzu i na wąskiej drodze, by nie tracić cennych sekund. Tymczasem najsłabsi z motocyklistów często wywracają się w ślepych zakrętach. Taki układ stwarza skrajne niebezpieczeństwo i dla nas i dla nich – mówił podenerwowany kapitan Poland National Team.

Obawy quadowca na szczęście się nie spełniły. Sonik pokonał odcinek specjalny z czasem 2:40.11 i uplasował się na czwartej pozycji, ze stratą zaledwie 1.30 do pierwszego Chilijczyka Ignacio Casale. Drugi na mecie pojawił się Argentyńczyk Marcos Patronelli, a trzeci jego rodak Lucas Bonetto.

Świetnie poradził sobie Krzysztof Hołowczyc, który również miał pewne obawy przed startem. – Stres jest, jak u każdego zawodnika. Ale wiem, że nic się tu nie rozegra na pierwszym, drugim, czy piątym oesie. Muszę jechać do samego końca – mówił zdobywca Pucharu Świata.

„Hołek” pojechał bardzo pewnie i dotarł na metę z 7. czasem (2:24.57) tuż za wielkim faworytem i kolegą z teamu X-Raid Stephanem Peterhanselem. Etap dość nieoczekiwanie wygrał Portugalczyk Carlos Sousa, zasiadający za kierownicą Havala. Dopiero za nim uplasowały się załogi Mini oraz buggy Carlosa Sainza.

 

Wiele osób zadawało sobie pytanie, jak poradzi sobie Marek Dąbrowski i Jacek Czachor, debiutujący w stawce samochodów. Pierwsza odpowiedź duetu weteranów to świetne 16. miejsce na 1. etapie. Doskonale poradził sobie także 22-letni Martin Kaczmarski, który uzyskał 22. czas, tuż przed Adamem Małyszem i Rafałem Martonem, którzy zaczęli zmagania od 23. pozycji. Jako 32. załoga na mecie zameldowali się Piotr Beaupre i Jacek Lisicki.

W najbardziej wyrównanej i naszpikowanej gwiazdami światowego formatu stawce motocykli, Jakub Przygoński zajął 20. miejsce z czasem 2:33.54. Jedyny Polak w tej klasie stracił do pierwszego na finiszu, Hiszpana Borta Barredy 8 minut i 23 sekundy.

Możliwość komentowania jest wyłączona.