„Szybki OeS” – o dwóch takich, co chcieli jechać na Dakar…

Mini

Na trasie tego, pełnego niespodzianek „Odcinka Specjalnego” poznacie między innymi historię „o dwóch takich, co chcieli jechać na Dakar”, stracili sponsora, ale uratował ich prawdziwy dżin z lampy. Przedstawimy wam również największy zespół, który jest specjalnie traktowany przez organizatorów oraz powiemy dlaczego odbiory w tym roku nie były takie straszne jak zazwyczaj.

Gilbert i Oriol Escale – bracia bliźniacy i motocykliści z Katalonii wymarzyli sobie kiedyś wspólny start w Rajdzie Dakar. Na marzeniu nie skończyli. Znaleźli sponsorów i zaczęli przygotowania. Niestety w ostatniej chwili wycofał się jeden z głównych dobroczyńców i bracia musieli losować, który z nich będzie reprezentować rodzinę i kraj w Ameryce Południowej. Kiedy o tej historii dowiedział się rajdowy świat, na scenę wszedł zapowiadany we wstępie dżin, grany przez Nassera Al-Attiyah, który postanowił załatać dziurę w budżecie hiszpańskich motocyklistów. Katarczyk, który podczas igrzysk w Londynie wywalczył brązowy medal w strzelaniu do rzutków wykazał się iście olimpijskim duchem. Pierre de Coubertin byłby dumny.

Zeszłoroczny zwycięzca i wielki faworyt tegorocznego Dakaru, Stephane Peterhansel powiedział w sobotę podczas odbiorów administracyjnych, że X-raid jest największym teamem w historii rajdu i bije na głowę nawet Volkswagena z czasów jego świetności. W tym roku na starcie w barwach tego zespołu stanie aż 12 samochodów. Co więcej kierowcy Mini zostali potraktowani szczególnie i mieli specjalnie wyznaczone miejsce odbiorów i badań technicznych. Nam pozostaje się cieszyć, że Poland National Team niewiele odbiega od potentata, bo pod biało-czerwoną flagą pojedzie aż 10 pojazdów we wszystkich czterech klasach.

Wszyscy zawodnicy narzekają na odbiory administracyjne, które na całe szczęście mają już za sobą. Kapitan Poland National Team zdradził jednak, że w tym roku formalności były dla niego miłym zaskoczeniem, bo zamiast ośmiu, na zbieraniu pieczątek, podpisów i kwitków spędził „tylko” pięć godzin. – Po wygranej rozprawie przed trybunałem w Lozannie i przyznaniu mi czwartego miejsca za Dakar 2012, dziś wszyscy byli dla nas bardzo mili i nikt nie stwarzał problemów – mówił Rafał Sonik. Trudno się dziwić – co prezes, to prezes.

Widziane oczami Klaudii Podkalickiej, dla której jest to pierwszy w życiu Dakar: „Korki w całym Rosario nie pozwoliły wszystkim dotrzeć na czas, by zobaczyć oficjalny start Dakaru i przejazdy przez rampę startową. Pogoda jest tu cudowna dla kibiców, ale nie dla kierowców. W sobotę było 40 stopni. Po teamowym briefingu wiemy jedno – przed pierwszym etapem wiele nie pośpimy.”

Cytat dnia (Grzegorz Czarnecki o swoim doświadczeniu z jazdy w terenie przed Rajdem Dakar): „My to nazywamy jazdą wokół trzepaka. Wygląda na to, że jesteśmy teamem leszczy, ale tanio skóry nie sprzedamy.”

Możliwość komentowania jest wyłączona.