Konsekwentni jak czołgi

AUTO - DAKAR 2015 PART 2

W wypowiedziach Polaków po zakończeniu Rajdu Dakar dominowała radość. Nie tylko ze zwycięstwa, czy miejsca na podium, ale ukończenia wyzwania, co samo w sobie jest wielkim osiągnięciem. Oto co mówili zawodnicy Poland National Team na mecie w Buenos Aires.

Jakub Przygoński: – Każdy, kto jest na mecie Dakaru, odczuwa wielką satysfakcję. Przejechać Dakar zawsze jest ciężko. Rok temu miałem lepsze tempo, niż obecnie, ale jestem po pięciu miesiącach leżenia w łóżku i rehabilitacji. Rajd jak zawsze był nieprzewidywalny, wielu zawodników odpadło, a ja dojechałem do mety, z czego się cieszę. Swój medal chciałbym zadedykować Michałowi Hernikowi, który zmarł realizując swoją pasję. Żałuję, że nie mogę dać nic więcej, niż ten medal, symbolizujący cały trud, jaki włożyłem, aby przejechać te 9000 kilometrów.

Rafał Sonik: – Pracowałem na ten sukces siedem lat i ani przez chwilę nie zwątpiłem, że może się nie udać. W zwycięstwo wierzył cały mój zespół, moja rodzina i przyjaciele. Dziękuję im, że wspierali mnie w tej długiej wspinaczce na szczyt. Dedykuję tę wygraną tym, którzy marzą o Dakarze, mają pasję i starają się ją ze wszystkich sił realizować. Również tym, którzy do mety nie dojechali… Ogromną radość dopełnił fakt wywalczenia przez Krzysztofa Hołowczyca trzeciego miejsca w rywalizacji samochodów. ­Hołek imponuje mi od lat swoją konsekwencją i charakterem, a to jest chyba największy sukces w jego sportowym życiu. Będę namawiać go, żeby dalej walczył, ponieważ jeszcze wiele lat jazdy przed nim i wiem, że może jeszcze zwyciężyć w Dakarze. Jest w nim wielki hart ducha, zawsze dawał mi ogromną siłę, dlatego wierzę, że to nie jest jego ostatnie słowo.

Krzysztof Hołowczyc: – Trudno nawet znaleźć mi odpowiednie słowa, żeby wyrazić swoją ogromną radość. Zrealizowałem swoje wielkie sportowe marzenie stając na podium rajdu Dakar. Kosztowało mnie to dziesięć lat ciężkiej pracy, wielu wyrzeczeń i zupełnego poświęcenia się swojej pasji. Gdy pierwszy raz w 2005 roku dojechałem zupełnie wycieńczony do mety w senegalskim Dakarze na 60. miejscu byłem pewny, że więcej tam nie wrócę, że to nie dla mnie. Jednak Dakar to nieuleczalna, a często nawet śmiertelna choroba. Nie opuściłem od tamtego momentu żadnej edycji. Wracałem z kolejnych edycji poturbowany nie tylko psychicznie, bo nie dopisywało mi szczęście , ale też w gorsecie ortopedycznym, a nawet po złamaniu kręgosłupa na wózku inwalidzkim. Były też piękne chwile, gdy kończyłem rajd na piątym miejscu, gdy wygrałem etap i prowadziłem w rajdzie.  Dziś stanąłem na podium i wiem, że te wszystkie bolesne i radosne doświadczenia miały swój sens, że były potrzebne, żebym dziś mógł świętować ten sukces. Oczywiście ogromną rolę odegrał w nim mój pilot Xavier Panseri, który spisał się wprost znakomicie, zwłaszcza, że był to jego debiut w rajdzie.

Marek Dąbrowski: – Szczególne podziękowania i gratulacje należą się Markowi Powellowi. Przygotowujemy się do Dakaru cały rok, on jednak zgodził się usiąść na fotelu pilota z dnia na dzień. To było ogromne wyzwanie i obciążenie dla Marka, ale podołał wspaniale. Lepiej, niż mogłem się tego spodziewać.ardzo trudno mi podsumować ten rajd. Cieszę się z sukcesów kolegów, ale dla mnie to był najcięższy Dakar, jaki dotychczas przejechałem. Nie ze względu na trudność trasy czy zmęczenie fizyczne, tylko na obciążenie psychiczne. Nie zapomnę tego Dakaru. Zaraz po powrocie do Polski wezmę udział w pożegnaniu Michała Hernika.

Piotr Beaupre: – Dakar był bardzo trudny i jeszcze nigdy nie przeżyłem na trasie tylu przygód, co w tym roku. Cieszy sukces Rafała Sonika, który konsekwentny jak czołg dojechał w końcu tam, gdzie miał zawsze dojechać. Jest pierwszy.

Jarek Kazberuk: – Nasza Tatra ma słabszy silnik i zawieszenie niż pozostałe dwa Jamale, które rywalizowały w stawce. Jak na warunki, które mieliśmy wynik jest naprawdę świetny.

Robin Szustkowski: – Zrealizowaliśmy cel, który sobie założyliśmy, czyli miejsce w pierwszej dwudziestce, dlatego nie możemy być niezadowoleni. A czy można było osiągnąć więcej? Mieliśmy naprawdę mało awarii, ale spowolniła nas trochę moja choroba. Gdyby nie ta grypa, moglibyśmy być kilka pozycji wyżej. Najważniejsze jednak, że już jesteśmy na mecie.

Możliwość komentowania jest wyłączona.